Pewnego pięknego jesiennego dnia tłumy ludzi przemierzały Bulwar Ojazdowski w Warszawie. Mieszkańcy miasta wyszli, aby cieszyć się ciepłem, słońcem i świeżym powietrzem. W końcu już niedługo będą zmuszeni ukryć się w klatkach swoich mieszkań, między ścianami i czekać pełne sześć miesięcy, aż kamienie uliczne wyłonią się z brudnego śniegu, a na biednych drzewach miejskich pojawią się pierwsze wiosenne cebulki.
אַנְטֶק ומַנְיָה הלכו בשקט אחוזים בידו החזקה של האיש. אנטק התקשה לחשוב, לפני שעה עוד שוטט בשדרה ומכר פרחים. אחר כך פגש את האיש הזה, המוזר, ודיבר אתו. אחר כך עזב את האיש ושוב מכר פרחים. אחר כך קנה לעצמו סיגריות, התכתש עם ויצק, ברח. אחר כך... "מה יהיה אתנו עכשיו?" – שאל את עצמו
Mecenasem lub nabywcą Antka i Mani był hrabia Zarutski. Ojciec, hrabia Stepan Zarutski, miał brata, ale zerwał z nim wszelkie stosunki od czasu ich ostatniej rozmowy. Nikt nie wiedział, o czym była ta rozmowa; plotka głosiła, że zakończyła się bardzo burzliwie. Hrabia Stepan Zarutski natychmiast przeprowadził się do Zarutskiego z żoną i dwójką dzieci i nigdy więcej go nie widziano.
כינינו את הארמון בזַרוּץ' מספר פעמים בשם "קבר". ניכנס, אפוא, יחד עם מַנְיָה ואַנְטֶֶק לתך ה"קבר" הזה ונתבונן בו בתשומת לב. הפרוזדור, כפי שנאמר כבר, היה אפל וארוך; משני עבריו היו דלתות שהובילו לחדרים שונים. שלושה חדרים מכל צד: ספרייה, אולם התעמלות, חדר אוכל, שני חדרים קטנים יותר ומשרדו של הרוזן.
- אדון אנטק, בבקשה לקום, הבאתי ארוחת בוקר. אנטק פקח את עיניו. הביאו לו ארוחת בוקר? חלב? אֵי! היה מרוקן כוסית וודקה כדי לחזק את העצמות. הה, כמה טוב ישן; זאת היתה באמת שינה של ממש. והנה הביאו לו ארוחת בוקר והזקן הזה אפילו קרא לו בשם "אדון אנטק", ולא סתם "אנטק". פתאום נעשה אדון. הה, אילו זה היה כך, כמו שזה, אבל אחרת. יש מה לדבר, יהיה כאן משעמם כהוגן. מה זה כאן, איזה מוסד חקלאי או בית סוהר, או השד יודע מה, בכל אופן משהו משעמם וזהו.
W jednym z domów w pobliżu dworca kolejowego pan Wojciech pełnił funkcję portiera. Pan Wojciech przyjechał do Warszawy ze wsi dziewięć lat temu z trójką dzieci; teraz miał ich sześcioro. Najstarszy włóczył się po ulicach z Antkiem i przez jakiś czas był nawet uważany za jego przyjaciela. Potem chłopcy pokłócili się o jabłka, które ukradli ze statków towarowych, i ich relacja się rozpadła. Walizka ciążyła teraz Antkowi, a on przypomniał sobie o Wojciechu i postanowił zostawić u niego bagaż.
ווֹיצֶך מַזוּר עבד בתור שומר לילה ברחוב צַ'רְנְיֶקוֹבְסְקִי. נסים ונפלאות סופרו על כוחו הרב ועל הרפתקאותיו במסעות שערך לכל חלקי תבל. הסיפורים והאגדות על חייו גדלו והשתנו בקלות יתירה, וסייע לכך וויצ'ך עצמו, שלא הוסיף דבר ולא הכחיש דבר מעולם.
Wojciech Mazur worked as a night watchman on Czerniakowska Street. Miracles and wonders were told about his great strength and about the adventures he had experienced on journeys to every corner of the world. The stories and legends about his life grew and changed with ease, helped along by Wojciech himself, who never added anything and never denied anything.
In one of the houses near the train station, Mr. Wojciech filled the role of the doorman. Mr. Wojciech arrived in Warsaw from the village nine years ago with his three children; today he already has six. The eldest wandered the streets with Antek and was even considered one of his friends for a time. Afterwards, the two boys fell out because of apples they had stolen from cargo ships, and the relationship between them was broken off. The suitcase was now heavy for Antek, and he remembered Wojciech and decided to leave his baggage with him.
"Mr. Antek, please get up, I brought you breakfast." Antek opened his eyes. They brought him breakfast? Milk? Hey! He could have downed a shot of vodka to strengthen his bones. Ah, how well he had slept; that had been real sleep. And now someone brought him breakfast, and the old man even called him “Mr. Antek,” not just “Antek.” Suddenly he had become a mister. Ah, if only it were like this, just like this — but different. No doubt about it, this place was going to be seriously boring
We had called the palace in Zaruts several times "the tomb." Let us now, together with Mania and Antek, enter this "tomb" and observe it closely. The corridor, as previously mentioned, was dark and long; on both sides were doors leading to various rooms. Three rooms on each side: a library, a gymnasium, a dining room, two smaller rooms, and the Count's office.
The patron—or buyer—of Antek and Mania was Count Zarutsky. The elder Count, Stefan Zarutsky, had a brother, but he severed all ties with him following their last conversation. No one knew the content of that conversation; according to rumor, it ended in a very stormy manner. Shortly afterward, Count Stefan Zarutsky moved to Zarutsk with his wife and their two children—and no one saw him again.
Antek and Mania walked silently, holding the man's strong hand. Antek struggled with his thoughts. An hour ago, he was still wandering along the avenue, selling flowers. Then he met this strange man, listened to him. Then he left the man and sold flowers again. Then he bought cigarettes, got into a fight with Witzek, ran away. Then... "What will happen to us now?" - he asked himself.
W przyjemny jesienny dzień tłum ludzi przechadzał się warszawskimi Alejami Ujazdowskimi. Mieszkańcy miasta wyszli, by cieszyć się ciepłem, słońcem i świeżym powietrzem. W końcu niedługo będą musieli schować się w swoich klatkach, ukrytych między ścianami, czekając całe sześć miesięcy, aż bruk miasta wyłoni się z brudnego śniegu, a na nędznych drzewach pojawią się pierwsze wiosenne pąki.